wtorek, 3 lutego 2015

Wstępniak




Z wykształcenia prawnik, mieszkający w piernikowym mieście. A jednak! Kodeksy i paragrafy w życiu zawodowym ustępują miejsca oświetlonym arenom sportowym. To właśnie sport w moim życiu odgrywa bardzo ważną rolę. Pomimo, iż aktualnie jestem tylko biernym uczestnikiem, jego obserwowanie sprawia nie mniejszą satysfakcję, niż bieganie po murawie.
Po co ten blog? Głównie dla zaspokojenia  własnej potrzeby podzielenia się z wirtualnym światem swoim sportowym punktem widzenia. Uważam się za znawcę. Tak, znawcę - w tej kwestii nie będę skromny. Wcześniej czytałem innych, teraz chciałbym, żeby ci inni poczytali mnie. Wiem, że początki nie będą łatwe, ale kto powiedział, że sport to sama przyjemność? A już ten, kto stwierdził, że ,,sport to zdrowie”...ten musiał być wierutnym kłamcą.
Choć nie mam zamiaru poruszać na tym blogu każdego rodzaju sportu - bo nie dam się przekonać do curlingu czy tańca synchronicznego w basenie pełnym wody - to z chęcią napiszę co nieco (a nawet całkiem sporo!) o piłce nożnej (wiem nie jestem oryginalny) i o "czarnym sporcie". To zdecydowanie dyscypliny w których mam najwięcej do powiedzenia.
Pamiętam, jakby to było wczoraj, 1998 r. półfinał mistrzostw Świata we Francji, Brazylia kontra Holandia. I jedna gwiazda - ta z "dziewiątką", w kanarkowym trykocie i z charakterystycznymi wystającymi zębami. To w sumie od tego momentu, jak za dotknięciem czarodziejską różdżką lub konkretnym strzałem żelazną pałą w łeb, zaczęła się fascynacja piłką nożną. Była to rewolucja. A jeszcze tydzień wcześniej kłóciłem się z tatą: on chciał oglądać mecz z MŚ, a ja wieczorynkę – kolejne Smurfy czy jakieś tam Gumisie. Dzisiaj sam się zastanawiam, jak to tego doszło? Dochodzę do wniosku, że zadecydowała magia Ronaldo, przez wielu nazywanego tym prawdziwym, jedynym. Z żużlem to zupełnie inna historia…
Każdy kto interesuje się sportem ma swoje ulubione, ukochane zespoły. W moim przypadku nie jest inaczej, są tylko trzy: Real Madryt, Legia Warszawa i KS Toruń. Do dwóch jest to miłość długoletnia i niczym niezachwiana, prawdziwy fanatyk, a uwierzcie mi, w niektórych regionach Polski nie jest łatwo otwarcie kibicować LEGII.
Sport + prawo = prawo sportowe, logiczne. Już jednak samo prawo sportowe, tak logiczne i proste nie jest. Prawo sportowe jest gałęzią prawa, w której znajdziemy zarówno prawo cywilne, administracyjne, karne a czasem nawet zwyczajowe, jeżeli uwzględnimy sport amatorski. Prawo, niczym sędzia sportowy, coraz częściej zmuszone jest wkraczać do bezwzględnej walki sportowej, w której nie idzie już tylko o laury i uwielbienie, niczym w antycznej Grecji, ale przede wszystkim o Wielkie Pieniądze. A tam, gdzie kasa i władza, to również nadużycia, korupcja i przestępstwa. A gdzie przestępstwa, korupcja i nadużycia, tam duże zainteresowanie gawiedzi. I moje własne. Stąd temat ten będzie częstym gościem na blogu. Sam jego tytuł do tego nawiązuje. Bo z tego wszystkiego wyłamania się "sport jako machina", ogromna globalna maszyna, która wtłacza i obraca w swoich trybach różne elementy: sport, marketing, biznes, politykę.
To chyba byłoby na tyle kto, o czym i po co. A więc, wstęp mamy za sobą i teraz parafrazując znanego komentatora, możemy usiąść wygodnie w fotelach zapiąć pasy i ruszyć wspólnie ze SportMachiną!


2 komentarze:

  1. "w niektórych regionach Polski nie jest łatwo otwarcie kibicować LEGII" dla mnie to jest tekst tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń