Derby Madrytu zawsze elektryzowały. Jendak kibic Realu z przed dwóch sezonów, podochodził do spotkań z lokalnym rywalem ze względnym spokojem, najgorszym co mogło się przydarzyć był remis. Atletico nie potrafiło wygrać z Realem w żadnych rozgrywkach przez wiele lat, ale wszystko zmieniło się w 2013 roku po zwycięstwie na Santiago Bernabeu Pucharu Króla. Był to moment przełomowy, który uczynił z Atleti równorzędnego rywala dla Realu Madryt. Wszystko za sprawą Diego Simeone. Żadna drużyna na świecie nie jest tak autorska, tak bardzo trenero-zależna, jak Atletico. Twierdze, że z momentem odejścia Trenera (a wydaje się, że to już bliżej, niż dalej), Atleti znów stanie się drużyną przeciętną, której trudno będzie ponownie rozbić duopol Barcelony i Madrytu. Diego jest w tej chwili największą gwiazdą tej drużyny. To on zmienił przeciętnych zawodników (Juanfran, Raul Garcia) w prawdziwych gladiatorów, którzy za trenera i klub wyplują płuca na boisku. Cholo jest największym atutem i swoistym talizmanem drużyny z nad rzeki Manzanares. To on sprawił, że Real nie jest już faworytem w meczach derbowych.
Carlo Ancelotti, powiedział na konferencji prasowej ,,nie boimy się", myślę, że kłamał. Real, w ostatnich meczach ma olbrzymie problemy z Atletico, ja wolałbym grać aktualnie z Barceloną, Bayernem czy Chelsea. Dokładając do tego, że jutro nie zagra praktycznie 5 podstawowych zawodników, strach powinien być tym większy. Rzadko się zdarza, żeby Real przynajmniej przez jakiś większy fragment gry nie był wstanie zdominować swojego rywala, stwarzając sobie kilka wyśmienitych sytuacji, a tak się właśnie stało w meczach Pucharu Króla. Awans Atletico nie był w żadnym momencie zagrożony. Uważam, że Real nie potrafi przeciwstawić się fizyczności rywala za miedzy, co wprowadza straszną nerwowość w grę, czego efektem są frajersko tracone gole. Atletico swoja poukładaną i do bólu konsekwentą grą paraliżuje Real, który w ostatnim dwumeczu stworzył sobie niewiele sytuacji, a co gorsza w wielu fragmentach było widać, brak pomysłu na grę. Krótko mówiac - jutro faworytem jest gospodarz. Ale to może dobrze dla Realu. Blanocs powinni jutro oddać pole gry Atletico, pozwolić im prowadzić grę. Pokonać rywala ich własną bronią. Uważam, że atak pozycyjny to największy problem bandy Simeone, ze względu na brak kreatywnego piłkarza w środku pola (przy założeniu, że Koke gra na skrzydle). To Atletico traci 7 punktów, najważniejsze dla Realu, to jutro nie przegrać. strata 3 punktów na Calderon = przegrana Liga.
Kluczowym zawodnikiem jutro będzie... oczywiście Cristiano. Ronaldo nie zachwyca formą w tym roku, pare bramek wpadło, ale głównie z karnych. Portugalczyk jest niewidoczny i co martwi wygrywa bardzo mało pojedynków jeden na jeden, a co gorsza coraz rzadziej się na nie decyduje. Rzuty wolne nie wymagają komentarza. Potrzebny jest Ronaldo, który rzeczywiście będzie zawodnikiem, który weżmie grę na siebie, wykartkuje graczy Atletico, sprawi, że więcej miejsca będzie miał Karim i Gareth. Najgorsza możliwość to początek meczu i od razu kilka nieudanych zagrań i frustracja CR7. To źle wpłynie na cały zespół, zacznie się szukanie Ronaldo na siłę, aby ten zdobył gola. Jedynym antidotum, na słabą grę Cristiano może być Isco. Zawodnik, którymi swoimi dryblingami i genialnym prowadzeniem piłki doprowadza swoich rywali do szału (na marginesie Isco powinien potrenować z Ronaldo grę jeden na jeden, w tym aspekcie wychowanek Valencii jest genialny). Najbardziej ze strony Atletico obawiałbym się Fernando Torresa, w meczach Pucharu Króla był bardzo groźny i widać, że pogłoski o jego piłkarskiej śmierci były przedwcześnie.
Oczywiście sam scenariusz spotkania musi wyglądać inaczej, niż miało to miejsce w ostatnich spotkaniach. Real nie może szybko stracić bramki. Lizbona zdarzyła się tylko raz i wątpię, żeby kiedykolwiek się powtórzyła. Atletico jest drużyną, która rzaadko traci prowadzenie.
Dla postronnych zapowiada się świetne widowisko. Dla fanów obu zespołów może to już ostatnia konfrontacja w tym sezonie, kto wie? Dlatego trzeba dać z siebie wszystko. Bardzo szanuję pracę Diego, wiem, że raczej to niemożliwe, ale widziałbym go, jako następce Carlo.
Typer. 1:1, bramki: Ronaldo i Torres. Nie narzekałbym na takie rozstrzygnięcie
HALA MADRID!!
uuuuu.....typer nie typer....
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie postawiłeś kasy na takie rozstrzygnięcie :)
OdpowiedzUsuń