wtorek, 10 marca 2015

Real Katastrofa Madryt

To, co od początku roku dzieje się z Realem jest niewytłumaczalne... Drużyna z takim potencjałem i umiejętnościami poszczególnych piłkarzy gra tragicznie, a do tego wyniki są coraz bardziej kompromitujące. Był blamaż w derbach, porażka w ostatnią sobotę, ale ta dzisiejsza s Schalke to już przesada.
Real wygląda, jak drużyna bez ambicji i woli walki, tylko dzięki przebłyską indywidualności udaje się zdobywać bramki. Bale musi usiąść na ławce i nie powinien się z niej szybko podnieść. Z taką grą, to Kucharczyk więcej dawałby Królewskim. Nie potrafię tego zrozumieć, jak najdroższy piłkarz świata może być tak bezproduktywny i irytujący w swoich zagraniach, praktycznie od początku roku. W ogóle 2015 rok dla Realu Madryt jest strasznie nieudany. Drużyna która pod koniec 2014 wygrała klubowe mistrzostwa świata (już tam doszukiwałbym się symptomów obniżki formy) i potwierdziła, że była na ten czas najlepszą klubową drużyną na świecie, aktualnie w żadnej mierze nie przypomina tamtej drużyny, która dominowała i miażdzyła swoich rywali. Już nawet kontrataki nie wychodzą... Winna nie jest w braku Modrica, chociaż jego powrót może dać wiele. Real fatalnie wygląda w pressingu i wyprowadzaniu pilki. Isco zaczyna irytować, dużo prowadzenia piłki, kółeczka, efektowna gra, ale nie efektywna. Kross z meczu na mecz gra gorzej, z ławki nie ma kim straszyć, Ronaldo jest albo niewidoczny albo przegrywa większość pojedynków indywidualnych, co w mojej opinii jest największym problemem. Benzema nie jest klasyczną 9, ponieważ Real takiej nie potrzebuje, ale zbyt często szuka podania w obrębie pola karnego, zamiast zdecydować się na strzał. Varane - coś się z nim dzieje, jakby zatrzymał się w rozwoju, w tym roku popełnił więcej indywidualnych błedów niż przez cały pobyt w Realu... boczni obrońcy co w ofensywie jeszcze okej, to przegrywają pojedynki indywidualne w defensywie.
Winnę za wszystko ponosi trener, który po odejściiu Jose był idealnym rozwiązaniem. Zawsze spokojny, wyważone wypowiedzi dla mediów, dbający o przyjacielską atmosferę w szatni. W tej chwili Carlo wygląda na człowieka, który sam nie wie co się dzieje, najprościej powiedzieć, że drużyna ma problemy fizyczne, ale drużynie brak piłkarskiej złości, kiedy przegywają spuszczają głowy, może brak motywacji, źle świadczyłoby to o profesjonalizmie. Paradoksem może być, że po Ancelottim Real będzie potrzebował ponownie trenera pokroju Mourinho, który wszczepi  głód zwycięstw i piłkarską agresję.
Mówie to ze smutkiem i chciałbym sie mylić, ale Real nie jest w stanie obronić LM, a o zwycięstwo w La Liga może być szalenie cieżko. Jeżeli Królewscy nie wywiozą z katalonii przynajmniej remisu to liga rownież będzie przegrana. Na marginesie Real w takiej formie w starciu z Barceloną, to będzie tragedia, koszmar i tortury dla fanów Blancos, jeszcze raz powtórzę - chciałbym się mylić. W tym momencie za wcześnie na rozpisywanie się nad zmianami w nowym sezonie, ale wydaję się, że powinno być ich sporo.
Jescze na zakończenie. Co do sprzedaży Ozila, jak czas pokazał, myliłem się. Uważałem, że bez tego piłkarza Real będzie miał ogromne problemy. W tym sezonie bardzo żalowałem sprzedaży di Marii (nie patrząc na przyczyny tego transferu) i jak na razie nikomu to rozstanie nie wyszło na dobre. Dzisiaj Angel bylby alternatywą dla wszystkich ofensywnych zawodników Realu. Z powodzeniem zastąpiłby Bale'a, jak i Isco czy nawet Krossa, dając szalenie dużo rozwiązań pamiętając o poważnych kontuzjach Modrica i Jamesa. Transfer Lucasa pomyłka, Khedira to w polskiej lidze by nie grał. Jese po kontuzji to cień piłkarza i z tego wynika, że Real ma najsłabszą ławkę rezerwowych w ostaniej dekadzie. Bez systemy rotacji nie da sie rywalizować na trzech czy nawet na dwóch frontach, przy dzisiejszej intensywności spotkań......
Takie tam przemyślenia na szybko, po meczu z Schalke...

środa, 4 marca 2015

Błąd co do kontratypu



Ciekawą kwestią przy omawianiu kontratypu ryzyka sportowego jako okoliczności wyłączającej odpowiedzialność karną sportowca za wypadek sportowy jest zagadnienie błędu co do kontratypu. Należy się zastanowić czy konstrukcja błędu co do kontratypu występuje w warunkach uprawiania sportu, a jeżeli tak to jaki wpływ wywrze na sytuację sportowca.
Błędem jest niezgodność między rzeczywistością istniejącą poza ludzką świadomością a odbiciem owej rzeczywistości w świadomości człowieka[1] w ramach jakiegoś aktu poznawczego[2]. O błędzie możemy mówić w dwóch odmianach. W wyobraźni człowieka istnieje mniej niż w rzeczywistości i wówczas mamy do czynienia z ,,nieświadomością”, albo w wyobraźni istnieje więcej niż w rzeczywistości i wtedy mówimy o błędzie jako ,,urojeniu”.[3] Nieświadomość oznacza brak wyobrażenia o jakimś zjawisku, zaś urojenie wiąże się z istnieniem pewnego wyobrażenia o rzeczywistości, jednak w zderzeniu z obiektywną rzeczywistością okazuje się, iż owo wyobrażenie było niewłaściwe. Nieświadomość bez jakiegokolwiek mylnego wyobrażenia jest możliwa, jednak mylne wyobrażenie o rzeczywistości zawsze oznacza nieświadomość tej rzeczywistości[4].
Polski kodeks karny w art. 29 zawiera błąd co do kontratypu lub okoliczności wyłączającej winę. Błąd co do kontratypu nie ma charakteru jednolitego. Może on wiązać się z właściwym rozpoznaniem wszystkich okoliczności faktycznych i być następstwem jedynie błędnego przekonania o przysługującym w danej sytuacji prawie. Ten typ błędu posiada wszystkie znamiona błędu co do prawa. Sprawca nie myli się co do żadnej z okoliczności należących do znamion czynu, lecz co do oceny prawnej. Inaczej jest w sytuacji, gdy sprawca podejmuje działanie wskutek błędu faktycznego, wtedy należy stosować przepisy o błędzie co do znamion[5].
Po omówieniu problematyki błędu w prawie karnym, należy się zastanowić czy przy uprawianiu sportu możemy mieć do czynienia z błędem co do kontratypu. Przez kontratyp w tym przypadku musimy rozumieć zarówno ryzyko sportowe, jak i zgodę pokrzywdzonego .W ramach ryzyka sportowego błąd może dotyczyć elementów przedmiotowych, wytyczających granice tolerowania owego ryzyka. Konkretnie chodzi o legalność określonej dyscypliny sportowej (zgodę państwa) oraz o zagadnienie naruszenia reguł sportowych określonego sportu. Zawodnik może pozostawać w błędzie, że dyscyplina którą uprawia jest dopuszczona przez państwo lub zagranie które wykonał mieści się w regułach danej gry sportowej. W obu przypadkach mamy do czynienia z urojeniem. Błąd taki wyklucza przestępstwo umyślne, a jeżeli błąd nie był zawiniony sprawca czynu nie podlega odpowiedzialności karnej.[6]
Błąd co do zgody pokrzywdzonego można rozważać w ramach błędu co do kontratypu. Urojenie zgody na naruszenie nietykalności cielesnej innego gracza jest niemożliwe, ponieważ takie naruszenia wynikają z istoty konkretnych dyscyplin i sportowcy o tym wiedzą. Problem powstaje, gdy jeden ze sportowców uroi sobie, że jego rywal godzi się na ciężkie uszkodzenie ciała, a nawet śmierć. W razie spowodowania wypadku sprawca nie będzie odpowiadał za przestępstwo umyślne, lecz nieumyślne, jeżeli błąd wynikał z lekkomyślności lub niedbalstwa. Taki zarzut łatwo będzie postawić sprawcy, gdyż powinien i mógł przewidzieć, że jego przeciwnik ma ciężkie uszkodzenie ciała.[7]
Działania sportowca w błędzie co do okoliczności wyłączającej odpowiedzialność karną nie można wykluczyć, to jednak w praktyce z taką sytuacją będziemy mieli do czynienia bardzo rzadko. Gdy dojdzie do takiej sytuacji właściwym do rozstrzygnięcia zaistniałego stanu faktycznego będzie art. 29 k.k.[8]



Boiskowe zwyczaje mogą też rozszerzać formalne regulaminy danej gry. Najlepszym przykładem na rozszerzanie formalnych regulaminów są stosowane w niektórych grach tzw. faule taktyczne. Powodują one reakcję sędziego sportowego, np. w postaci ukarania piłkarza żółtą kartką, ale w ogólnym rozrachunku są korzystne dla strony faulującej i stały się zwyczajowo uznawalnym fragmentem gry sportowej[9].
Czy taki zwyczaj jest do zaakceptowania z punktu widzenia prawa karnego, które chroni takie dobra jak życie, zdrowie i bezpieczeństwo? Po głębszej analizie faulu taktycznego należy stwierdzić, że jest to świadome zagranie,  niezgodne z regułami gry, którego zawodnik drużyny przeciwnej (faule taktyczne głównie mają miejsce w sportach drużynowych takich jak piłka nożna czy koszykówka) dopuszcza się z pełną premedytacją, w celu przerwania dobrze zapowiadającej się akcji rywali. Częstą konsekwencją takiego faulu jest wypadek sportowy, który spełnia obiektywną istotę przestępstwa określonego w k.k., np. średniego uszkodzenia ciała. Należy podkreślić, że celem zawodnika jest sfaulowanie przeciwnika, przewiduje i godzi się z możliwością uszkodzenia ciała rywala. Moim zdaniem w takiej sytuacji mamy do czynienia z winą umyślną przynajmniej w zamiarze ewentualnym.
W związku z wyżej przytoczonymi argumentami uważam, że faul taktyczny nie powinien być objęty granicami kontratypu ryzyka sportowego. Śmiem twierdzić, że faul taktyczny jest przekroczeniem granic ryzyka sportowego. Jest to wyłącznie moje zapatrywanie na tą kwestię. Jednak nie podlega dyskusji fakt, że faul taktyczny budzi wiele wątpliwości z punktu widzenia prawa karnego.         
  



[1] W. Wolter, [w]: I. Andrejew, W. Świda, W. Wolter, Kodeks karny z komentarzem, Warszawa 1973, str. 127 – 128.
[2] W. Wolter, Funkcja błędu w prawie karnym, Warszawa 1965, str. 8.
[3] W. Wolter, Studia z zakresu prawa karnego, Kraków 1947, str. 47.
[4] W. Wolter, Funkcja…, str. 14
[5] A. Marek, Prawo…, str. 151 – 152.
[6] A. Gubiński, Ryzyko…, str. 1188 – 1189.
[7] A. Janczewski, Odpowiedzialność, str. 96.
[8] Ibid., str. 96.
[9] M. Filar, Herosi zinstytucjonalizowanej agresji. Problemy odpowiedzialności karnej zawodowych sportowców za wypadki sportowe, ,,Przegląd prawa karnego” 1997, nr 16,  str. 35.